|
www.viribusunitis322012.fora.pl Viribus Unitis - Wolne forum sympatyków Austro-Węgier.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Viribusunitis
Administrator
Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 19:10, 04 Lut 2012 Temat postu: Węgry miedzy Wiosna Ludow, a tragedia w Trianon. Obraz Epoki |
|
|
Węgry Między Wiosną Ludów, a katastrofą w Trianon. Myśl narodowa na tle epoki.
Wraz z klęską Wiosny Ludów losy narodu węgierskiego weszły na nowy etap. Ponieważ próba osiągnięcia celów narodowych drogą militarną zakończyła się klęską, nowy etap cechuje wypracowanie nowej koncepcji politycznej, a także stosowanie metod ewolucyjnych. Dlatego ówcześni działacze polityczni odrzucą proponowaną przez Kossutha drogę konfrontacji i jednorazowego osiągnięcia wszystkich celów politycznych, co nie znaczy, iż nie będą korzystali z jego myśli w dziedzinie społecznej i narodowej.
Lata 1849–1860 były ponurą epoką represji popowstaniowych zwanych ogólnie „epoką Bacha”. Wtedy oficjalne życie polityczne na Węgrzech właściwie zamarło, natomiast w kraju i na emigracji wykrystalizowały się dwie opcje narodowe.
Pierwsza z nich (opcja Kossutha) zakładała wykorzystanie ewentualnej klęski Austrii w wojnach z obcymi mocarstwami poprzez wiązanie się z wrogami monarchii i oczekiwała, że te z wdzięczności upomną się w traktatach pokojowych o niepodległość Węgier. Aby to uzyskać, Kossuth gotów był nawet ponieść ofiarę z wyznawanych przez siebie poglądów na scentralizowane państwo narodowe i ustąpić nieco w żądaniach mniejszościom narodowym, a nawet wziąć pod uwagę federację z Serbią i Rumunią.
Druga opcja skupiona wokół ocalałych z rzezi byłych działaczy rządu narodowego z 1848 roku Ferenca Deáka i Gyuli Andrássyego również zamierzała wykorzystać klęski militarne Austrii, lecz nie przez wiązanie się z wrogami Franciszka Józefa, a poprzez narzucenie mu kompromisowego rozwiązania, które musiałby przyjąć, aby ocalić swoją nadwątloną władzę. Deák proponował więc rożne formy biernego oporu i odrzucanie wszelkich żądań, gróźb i próśb ze strony cesarza aż do momentu, w którym będzie musiał się ugiąć przed koniecznością chwili i przywrócić konstytucję z 1848 roku, aby ratować swój tron. Opcja ta początkowo wydawała się fantastyczna, lecz w miarę upływu czasu i niekorzystnego dla Austrii rozwoju wydarzeń stawała się coraz bardziej popularna. Wojna krymska (1854–1856) uświadomiła cesarzowi Franciszkowi Józefowi właściwe cele imperializmu rosyjskiego i zmusiła do działań, które zakończyły przyjaźń miedzy obydwoma mocarstwami, a tym samym uśmierciła groźne dla sprawy węgierskiej Święte Przymierze. Przegrana wojna z Francja i Sardynią (1859) praktycznie zamknęła dla Austrii dotychczasowy kierunek ekspansji mocarstwowej we Włoszech, osłabiła władzę cesarską i wymogła jakąś formę akceptacji władzy cesarskiej ze strony podbitych poddanych. Na koniec wreszcie klęska w wojnie z Prusami (1866) ostatecznie pozbawiła dom habsburski jakiegokolwiek oparcia w Niemczech i zmusiła go do oparcia się na jedynym silnym elemencie narodowym państwa, które nie wiązało swoich nadziei z obcą interwencją ani nie wykraczało etnicznie poza granicę monarchii, czyli z Węgrami. Grupa Deáka (Gyula Andrássy, Miksa Falk, József Eötvös była silnie krytykowana zarówno przez tzw. stronnictwo staro konserwatywne (które zadowalała federalizacja monarchii w ramach patentu z 1860 roku), jak i przez nadal licznych zwolenników Kossutha (ich celem była pełna niepodległość).
Miała ona jednak dwa atuty: rozwiązanie federacyjne nie zapewniało budowy centralistycznego narodowego państwa i było sprzeczne z konstytucją z 1848 roku, zaś pełna niepodległość nie gwarantowała utrzymania historycznych granic i nie zabezpieczała narodu węgierskiego przed słowiańskim zalewem. Zatem tak czy owak – konkurencyjne programy były sprzeczne z rozbudzonym węgierskim nacjonalizmem i musiały w opinii publicznej przegrać. Był też trzeci atut: stronnictwo Deáka zdołało pozyskać dla swego programu bezcennego sprzymierzeńca: żonę monarchy, Elżbietę, która przemieniła się pod wpływem swych nauczycieli (Falka) w węgierską patriotkę i ze wszystkich sił parła do przyjęcia rozwiązania dualistycznego.
Wytrwały bierny opór narodu podjęty w 1860 roku na apel Deáka, świeża klęska Austrii w wojnie z Prusami (Węgrzy zbojkotowali pobór) i nacisk cesarzowej Elżbiety na męża w połączeniu z antyrosyjskim kompleksem Franciszka Józefa przyniosły ostateczne zwycięstwo grupie Deáka. Cesarz przyjął bezwarunkowo plan Deáka, a Węgry stały się państwem samodzielnym i równymi pod każdym względem drugiej części monarchii (tj. austriackiej) [Istota dualizmu tkwi w tym, że Austro-Węgry miały być unią realną dwóch całkowicie równych sobie państw: Austrii (Przedlitawii) i Węgier (Zalitawii). Jest to bardzo ważne gdyż Polacy nie mogą dotąd zrozumieć, że po ugodzie Węgry nie pozostawały już w żadnej zależności od rządu i parlamentu austriackiego. Wbrew nadziejom słowiańskich nacjonalistów zwyciężała idea podwójnej monarchii, a nie państwa federacyjnego.
W podwójnym państwie wspólne pozostawały: monarcha, wojsko, pieniądz i polityka zagraniczna (rychło jednak Węgrzy zaczęli mieć na nią większy wpływ niż austriacki partner i państwo w polityce zagranicznej poczęło realizować węgierskie cele). Wszystko inne (w tym rządy i parlamenty) pozostawało oddzielne.
W odróżnieniu od części austriackiej (Przedlitawii), która przekształciła się w mozaikę autonomicznych krajów, Węgry miały być narodowym państwem unitarnym, w którym w nawiązaniu do postulatów Kossutha z 1848 roku miał istnieć tylko jedne naród polityczny (węgierski) i tylko jeden język państwowy (węgierski). Mniejszości uzyskiwały jedynie równość wobec prawa i możliwość uczestniczenia w życiu publicznym. Natomiast ich tradycje (a także religia) i kultywowanie języka stawało się wyłącznie sferą ich życia prywatnego. Odtąd polityka Węgrów wobec mniejszości przybierała różne formy, lecz zawsze przyjmowała dwa niewzruszalne kanony: nieustępliwość w sprawie języka państwowego oraz absolutną jedność organizacyjną państwa, która wykluczała jakąkolwiek autonomię terytorialną.
W sumie więc powstały w 1867 roku dualizm był triumfem politycznym węgierskiego nacjonalizmu, a w związku z uzyskaniem swobodnej możliwości działania etap programów i postulatów został zamknięty. Nadchodził czas realizacji programów. Czas działania.
Życie polityczne nie było bynajmniej jednolite i nudne. Wkrótce wykształciło się kilka konkurencyjnych nurtów (partia Deáka, Partia Liberalna Kálmána i Istvána Tiszów, Partia Niepodległości Kossutha Juniora i Károlyiego, Partia Chrześcijańsko-Narodowa Béli (Alberta) Ápponyego).
Jedne partie broniły wypracowanej formuły dualizmu, inne dążyły do rozluźnienia więzi z Austrią. Jedne pragnęły madziaryzować mniejszości na drodze instytucjonalnej, inne przez pozainstytucjonalne propagowanie kultury węgierskiej wśród ludów Korony św. Stefana. Wszystkie jednak stały na stanowisku niepowtarzalnej wyjątkowości fenomenu kultury węgierskiej, nienaruszalności historycznych granic i unitarnego państwa narodowego. W 1879 roku Gyula Andrássy, działając jako minister spraw zagranicznych Austro-Węgier, zdołał bez użycia przemocy dokonać czynów niezwykłych: rozerwać stare przymierze rosyjsko-pruskie i nakłonić Bismarcka do sojuszu z Austro-Węgrami (Austria była dotąd postrzegana w Niemczech jako tradycyjny wróg Prus), wydrzeć Rosji nieomal pewne już panowanie nad Bałkanami, a nawet – po raz pierwszy od długiego czasu – ofiarować monarchii nową prowincję: Bośnię. Węgrzy, którzy niespełna trzydzieści lat wcześniej ginęli za niepodległość na oczach obojętnej Europy, stawali się nagle jednym z czynników decydujących o kształcie politycznym kontynentu.
Powstanie Austro-Węgier otwierało też ostateczną realizację narodowych celów, o których już w pierwszej połowie XIX wieku marzył „największy z Węgrów” Szechényi. Idea narodowa zwyciężyła nie tylko w życiu politycznym, lecz również w kulturalnym i gospodarczym. Budapeszt zamienił się w piękną, kwitnącą i bogatą metropolię europejską, a wspaniałe gmachy publiczne tworzone w oryginalnym i tylko Węgrom właściwym stylu oszołomiły cudzoziemców przybyłych na słynną wystawę zorganizowaną w 1896 roku z okazji tysiąclecia zdobycia ojczyzny. Od odzyskania niepodległości w 1867 dokonano zdumiewających osiągnięć: przekształcono głęboko feudalny i zacofany kraj rolniczy, będący w istocie typową kolonią Austrii, w silne, nowoczesne państwo mające wspaniałe zaplecze kulturalne i naukowe, prężne rolnictwo, nowoczesny jak na owe czasy przemysł oraz wychowane nowe pokolenie przepojone patriotycznym i obywatelskim duchem. Dzięki pracy gorących węgierskich patriotów: Deáka, Andrássyego, Tiszów, Ápponyego i Wekerlego marzenie ojca węgierskiej myśli narodowej - Széchenyiego stało się rzeczywistością. Oczywiście w omawianym okresie popełniono też liczne błędy, które były nieuniknionym skutkiem przyjętej przez Węgrów nacjonalistycznej ideologii. Z pewnością też popełniono wiele grzechów wobec mniejszości narodowych, lecz był to powszechny błąd tych społeczeństw XIX i XX wieku, które odzyskały lub uzyskały byt państwowy. Dążenie do jedności etnicznej państwa na gruncie pojęcia narodu politycznego nie było cechą wyłącznie węgierską, a stosunek Węgrów do mniejszości nie był z pewnością gorszy niż Polaków do swoich mniejszości za czasów II Rzeczypospolitej.
Trzeba tu zaznaczyć, że nacjonalizm węgierski schyłku XIX wieku okazuje się więc programowo podobny w swych poglądach i działaniu do nacjonalizmu polskiego tworzącego się w Królestwie Kongresowym pod koniec XIX wieku. Wspólne dla nich są przekonania o nadrzędności interesów narodowych nad ogólnymi, idea asymilacji słabszych kulturowo mniejszości narodowych, przekonanie o konieczności budowania gospodarczych podstaw bytu narodowego. Są jednak dwie sprawy, które zasadniczo różnią obydwa prądy. Klasyczny polski nacjonalizm z czasem staje się katolicki i utożsamia kulturę polską z tradycją katolicką. Węgierski nacjonalizm natomiast przez cały czas (z wyjątkiem poglądów Ápponyego i biskupa Prohazki) jest neutralny religijnie i twardo broni idei nadrzędności idei państwowej i narodowej wobec wszelkich idei religijnych, zaś religię uważa konsekwentnie za sferę prywatną. Nacjonalizm węgierski drugiej połowy XIX wieku nie ma żadnych cech antysemickich. Przeciwnie, w węgierskim ruchu narodowym działa wówczas niemało zasymilowanych Żydów (jak choćby zasłużony dla powstania Austro-Węgier – Miksa Falk). Węgrzy nie postrzegają w tym okresie Żydów jako groźnej grupy rozkładającej byt narodowy i jako konkurencji ekonomicznej, lecz jako wartościowy element obcy, który będzie można dość szybko zasymilować.
Okres podwójnej monarchii jest więc w oczach większości Węgrów czasem realizacji marzeń i narodowego triumfu. Nic więc dziwnego, że wobec zbliżającego się konfliktu światowego Węgrzy zajmują stanowisko negatywne. Premier István Tisza będzie do końca opierał się podjęciu wojennych kroków i za wszelką cenę pragnie utrzymać pokój. Lecz gdy to okazuje się niemożliwe, Węgrzy przyjmują nieuniknioną konieczność i stają się najlepszymi żołnierzami monarchii habsburskiej. Wobec zagrożenia panslawistycznego, a następnie rumuńskiego – nie ma innego wyjścia.
Z pierwszą wojną światową związana jest jednak akcja polityczna nacjonalistów, która nas żywo obchodzi. Jest to kwestia polska. Węgierski nacjonalizm był od swego zarania przychylny sprawie polskiej. Nie tylko ze względu na pamięć wspólnej walki w 1848 i 1849 roku, lecz przede wszystkim dlatego, że Polacy byli jedynymi Słowianami zdecydowanie wrogimi Rosji, a zatem odrodzona Polska mogłaby być barierą dla wpływów rosyjskich w Europie Środkowej i uniemożliwić w ten sposób rozwój groźnego dla Korony św. Stefana panslawizmu. Oczywiście Węgrzy zdawali sobie sprawę, że owa odrodzona Polska musiałaby się zacząć od obdarzonej autonomią Galicji, lecz tu właśnie rodziła się trudność. Jeśli bowiem ziemie dotychczasowego zaboru austriackiego i rosyjskiego połączyłyby się pod panowaniem Habsburgów, to niewątpliwie Polacy zechcieliby uzyskać w monarchii takie samo stanowisko, jakie mieli Węgrzy. A zatem zamiast dualizmu powstałby trializm. Za taką opcją opowiadał się syn pierwszego premiera Gyuli Andrássyego – Gyula Andrássy Junior, a także wszystkie partie opozycyjne. Według nich korzyść z takiego rozwiązania byłaby większa od straty, jaką byłoby pomniejszenie wpływu Węgier na wspólne sprawy przyszłej potrójnej monarchii.
Ale premier Tisza sądził inaczej. Dualizm był dla niego największym dobrem wywalczonym przez Węgrów w XIX wieku. Według niego Galicja była częścią Przedlitawii – nie Węgier, zatem Austriacy i Polacy powinni załatwić sprawę polską we własnym gronie. Pozycja Węgier nie może ulec zmianie na gorsze. Zamiast dualizmu proponował więc tzw. subdualizm: monarchia dalej miała być dwuczłonowa, z tym że jedną z jej części miała tworzyć przekształcona Przedlitawia wraz ze zdobytym Królestwem Kongresowym (byłaby to więc Austro-Polska), zaś drugi – Węgry z wszystkimi krajami zamieszkałymi przez Słowian Południowych (Węgro-Dalmacja). Taki wariant nie odpowiadał jednak ambicjom Polaków (wpływowy polityk monarchii i były namiestnik Galicji – Michał Bobrzyński uważał go za niemożliwy). Tisza dopuszczał inny wariant, który w końcu doczekał się realizacji: Polska jako niepodległe państwo, jednak nie w ramach monarchii, ale jako niezależny kraj z nią sprzymierzony.
Niezależnie od wyobrażeń Węgrów na temat przyszłej Polski nacjonaliści węgierscy wszystkich odmian stają się w 1915 roku jedyną siłą polityczną na świecie, która domaga się zmartwychwstania Polski. W tym czasie dla wszystkich innych sprawa polska albo nie istnieje, albo jest traktowana jak wewnętrzna sprawa Rosji. Węgrzy nie poprzestają na projektach. Korzystając z tego, że sejm węgierski w odróżnieniu od austriackiego pracuje przez cały czas wojny, organizują tzw. akcję komitatową, czyli składanie do sejmu petycji w sprawie podjęcia sprawy polskiej. Akcja ta kończy się sukcesem: sejm zobowiązuje rząd do tego, aby w żadnym wypadku nie godzić się w ewentualnym traktacie pokojowym na pozostawienie ziem polskich pod panowaniem Rosji ani na nowy rozbiór Polski między dwa państwa zwycięskie. Taki traktat powinien stworzyć z Polski niepodległe państwo.
Jednak sprawy potoczyły się w innym kierunku. Pomimo klęski Rosji wojna skończyła się przegraną państw centralnych, w tym i Austro-Węgier. Cesarz i król Karol rozpaczliwie szukał możliwości zawarcia pokoju. Oczywiście nie zdawał sobie sprawy, że jego trud jest daremny. Państwa koalicji już w momencie wybuchu wojny skazały monarchię na śmierć. Rosji i panslawistom, a także Rumunom i Włochom obiecano gigantyczne korzyści terytorialne, które wcale nie ograniczały się do terenów zamieszkanych przez mniejszości, lecz także do tych, które były zaludnione wyłącznie przez Niemców austriackich i Węgrów. Zwłaszcza obietnice poczynione kosztem Węgier były tak wielkie, że nie tylko przekreślały integralność terytorialną Korony św. Stefana, ale w ogóle zagrażały bytowi narodu. Ale Węgrzy nie zdawali sobie sprawy z losu, jaki wyznaczyła im zwycięska koalicja. Opozycyjna Partia Niepodległości kierowana przez hr. Mihálya. Károlyiego przejęła władzę w początkach listopada 1918 roku i ufna w to, że zawsze była filo francuska i filoangielska, zwróciła się do państw Ententy z prośbą o rozejm. Oczywiście Karolyi był również Węgrem i on także nie dopuszczał myśli o rozbiciu integralnej jedności historycznego państwa węgierskiego. W zaistniałej sytuacji wyobrażał sobie, że Węgry staną się jakąś federacją kantonów narodowych („Szwajcarią Wschodu”), w której prawa wszelkich narodowości zostaną zrównane. Węgry pozostaną jednak w jego wizji ośrodkiem owej federacji, a jej stolicą pozostanie Budapeszt.
Król Karol IV zrzekł się „wykonywania władzy”. Związek z Austrią został zerwany. Jednak „niepodległościowców” czekało potężne rozczarowanie. Otworzył się bowiem najtragiczniejszy okres dziejów Węgier, który postawił przed madziarskim nacjonalizmem zupełnie nowe zdania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
omnibus
Baron
Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ziemia Myślenicka
|
Wysłany: Nie 0:06, 05 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Konferencja w Trianon była niejako pokłosiem polityki Istvána Tiszy, jego proniemieckie nastwienie, brak perspektywicznych wizji państwa na wypadek rozpadu dualistycznej monarchii, zaowocowało fiaskiem polityki zagranicznej. Wszelkie przejawy sympatii do Polaków, były przez Niego torpedowane, kiedy zmienił kurs swojej polityki zagranicznej, było już za późno. Zrozumiał że pokładanie nadziei w sojuszu z Niemcami zgubi Węgry, dopiero w październiku 1918 pozwolił wydrukować, spisaną jeszcze wiosną pracę Oszkara Jasziego - "Przyszłość monarchii, upadek dualizmu i Zjednoczone Stany Naddunajskie". Sęk w tym że Tisza w dualizm wierzył, był jego najgorętszym orędownikiem, obce mu były idee i polityczne wizje Ogólnokrajowej Mieszczańskiej Partii Radykalnej. Kiedy badam tamte czasy zawsze przychodzą mi na myśl słowa piosenki " Jak dobrze by mogło być ...". Lecz niestety często bywa tak, że politycy mówią innym językiem niż ogół społeczeństwa. Szkoda.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Viribusunitis
Administrator
Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 12:31, 05 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Wkrótce rozpocznę otwieranie tematów polityków i myślicieli węgierskich z czasów monarchii i biogram Tiszy znajdzie się na pierwszym miejscu.
Tu mogę powiedzieć tyle, że podstawową wartością w jego oczach był właśnie dualizm, przez co rozumiał nie tylko bezwzględne zrównanie znaczenia Korony Świętego Stefana z Przedlitawią, lecz także nie naruszanie zasady 50 % znaczenia politycznego Węgrów w swarach całej monarchii. To właśnie uważała największą zdobycz pracy Deaka i Andrassyego. Sta wynikał jego zasadniczy sprzeciw w stosunku do jakichkolwiek prob. federalizacji całej monarchii, a także do rozwiązań "trialistycznych". Był wiec jednakowo przeciwny zarówno pomysłom Stanów Zjednoczonych Austrii Popoviciego, jak i trialistycznej koncepcji wysuwanej przez południowych Słowian, która popierał arcyksiążę Ferdynand. Był też z tego samego powodu progiem trialistycznej koncepcji przebudowy państwa, do której dążyli politycy galicyjscy.
Dlatego też Polacy galicyjscy odbierali jego postawę jako wrogą. Trzeba jednak wiedzieć, że sam Tisza nie był wcale przeciwnikiem odzyskania przez Polskę niezależności ( oczywiście w czasach wojny, bo przed wojna galicyjska koncepcja trializmu nie miała szans realizacji i groziła konfliktem z Rosją). Proponował inne rozwiązania, z których najważniejszy był tzw. "subdualizm". Wg niej koncepcja podwójnej monarchii byłaby zachowana w ten sposób, ze jeden człon państwa stanowiłaby, Austro-Polska ( czyli dawna Przedlitawia bez Galicji i Bukowiny + nowa Polska składająca się z Galicji i wydartego Rosji Królestwa Kongresowego) , a drugą:
Węgro-Chorwacja, w której Chorwację powiększono by o ziemie słoweńskie i Bośnię, oraz wydarty Serbii Sandżak Nowopazarski). Każda z wymienionych czesci, a więc w przypadku Austro-Polski, Austria i Polska, a wypadku Węgro-Chorwacji - Węgry i Chorwacja byłyby sobie równe prawnie, lecz powiązane związkami realnymi. Za inna alternatywę uważał - odbudowę Polski jako odrębnego królestwa nie wchodzącego w skład Austro-Węgier, lecz powiązanej z nią sojuszem.
Najlepiej by było gdyby ta nowa Polska była złożona z Królestwa i Galicji i aby jej tron oddano któremuś z habsburskich arcyksiążąt. Trudno wiec uznać to za przejaw wrogości wobec Polaków, bo przecież w każdym wypadku sytuacja Polaków po wojnie miałaby być lepsza niż przed wojną.
Natomiast prawdą jest, że sprzeciwiał się on trialistycznemu rozwiązaniu, w kierunku, którego zmierzała inicjatywa polityków galicyjskich i że ja w 1914 roku zablokował pomimo protestów przygniatającej większości węgierskich środowisk politycznych. Wśród jego największych oponentów zna dowal się wówczas wpływowy syn Gyuli Andrassy'ego (Gyula Andrassy Junior), oraz powszechnie poważany przywódca konserwatystów Bela Apponyi. Tisza nie był, więc wrogiem Polaków, choć z pewnością rażąco odbiegał od zdecydowanie filopolskich polityków z partii opozycyjnych i pro polskiej opinii publicznej.
Co do sojuszu z Niemcami, to trudno to uznać za błąd? Twórca tego sojuszu był właśnie Andrassy (senior), który mocno napracował się nad rozerwaniem dotychczasowego sojuszu Niemiec z Rosją i który uważał go za jedyna realna zaporę przed rosyjskim ekspansjonizmem. Wady sojuszu wyszły na jaw dopiero w 1914 roku, kiedy to Niemcy pozostawiły praktycznie AW bez osłony i skupiły swe decydujące siły na froncie zachodnim, nieistotnym z punktu widzenia Węgier miął mniejsze znaczenie i nie odczuwano z tej strony poważniejszego zagrożenia.
W czasie wojny Tisza nie byl bynajmniej fanatycznym zwolennikiem trwania sojuszu, lecz uważał; jego utrzymanie za konieczność. Ententa nie była zresztą wcale skłonna do pokoju licząc na miażdżącą przewagę i ostateczne zwycięstwo w wojnie. Możliwości rozluźnienia sojuszu i jego rozwiązania zaczęły się rysować dopiero w 1917 roku, po praktycznym zakończeniu działań wojennych z Rosją, ale wówczas Tisza nie był już premierem. Natomiast, co spraw ułożenia stosunków z mniejszościami na terenie Korony św. Stefana – Tisza nie różnił się od polityków ze wszystkich partii i środowisk politycznych – nawet od opozycyjnej partii Niepodległości Karolyego – żaden z nich nie przewidywał możliwości ani pomniejszenia historycznych Węgier, ani autonomii terytorialnej dla żadnego z ludów. Nie był wiec pod tym względem wyjątkiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|