|
www.viribusunitis322012.fora.pl Viribus Unitis - Wolne forum sympatyków Austro-Węgier.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
turulmodar
Baron
Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią 16:39, 21 Gru 2012 Temat postu: Kto zasiał wiatr Cz.2 |
|
|
Część 2:
Juliusz Bator
KTO ZASIAŁ WIATR ?
Geneza I Wojny Światowej
[Skrócona wersja internetowa książki
Kto zasiał wiatr?
Przenaczona do publikacji wyłącznie na łamach
Wolnego Forum Sympatyków Austro-Węgier]
Copyright by: Juliusz Bator
Niniejszy utwór, ani żaden jego fragment nie może być : reprodukowany, powielany I kopiowany w jakikolwiek sposób i na jakimkolwiek nośniku mechanicznym i elektronicznym, ani przechowywany w żadnym systemie informatycznym bez pisemnej zgody autora:
AKT II: WELTPOLITIK
Polityka europejska w dobie wilhelmińskiej Weltpolitik i zbrojnego pokoju (1890-1914).
1) Wihelm II i jego "Weltpolitik" na tle tendencji politycznych epoki.
Dzień 19 III 1890 roku, w którym młody cesarz niemiecki Wilhelm II udzielił dymisji twórcy II Rzeszy - kanclerzowi Bismarckowi uważany jest za koniec pewnej i początek następnej epoki w dziejach Europy. Nowy władca porzucał dotychczasowy kurs polityki "żonglowanie 5 piłkami" w celu utrzymania równowagi europejskiej na rzecz nowego sposobu działania, który nazywał Weltpolitik. Niemcy miały odtąd prowadzić politykę godną wielkiego mocarstwa światowego i jasno określić, kto jest ich przyjacielem, a kto wrogiem. Nowy cesarz przejął koronę w roku 1888, nieomal wprost po swym dziewęćdziesięciojedno letnim dziadku, gdyż jego ojciec chory na raka gardła Fryderyk III panował zaledwie 98 dni.
Propaganda lat I Wojny Światowej i Traktat Wersalski kształtowały przez wiele lat wizerunek ostatniego władcy II Rzeszy niemieckiej kreując go nieomal na potwora i szaleńca. Zarzucano mu prawie wszystko: skłonności do teatralnych gestów , dwulicowość , nieodpowiedzialną pychę , dyletantyzm polityczny , pogardę dla praw człowieka , chorobliwe zamiłowania militarystyczne i podżegania wojenne . Zapomniano jednak o tym, iż wszystkie wyżej wymienione cechy można było przypisać większości mężów stanu dzierżących ster władzy w ówczesnych mocarstwach, i że w owych czasach wojna i przemoc uchodziły za normalny i bynajmniej nie zbrodniczy środek polityczny i jeśli ktokolwiek powstrzymywał się przed wojną, to jedynie ze strachu przed jej niekorzystnym wynikiem, a nie z odrazy do samego zjawiska. Rywalizacja o pierwszeństwo wśród mocarstw światowych wydawała się czymś zupełnie oczywistym, zgodnie z zasadami niedawno "wynalezionych" przez Darwina praw rządzących przyrodą.
W stosunku do ubiegłej epoki nastąpiła nawet pewna barbaryzacja w tej dziedzinie: w konfliktach pozaeuropejskich przestano nawet zajmować się wynajdowaniem wiarygodnych pretekstów posługując się bądź to prymitywną prowokacją (np. wysadzenie w powietrze przez Amerykanów własnego okrętu wojennego w Hawanie w 1898 roku), bądź to uciekając się do otwartego gwałtu, np. zbombardowania Aleksandrii przez Anglików w 1881 roku i rozpętanie represji wojennych w kraju będącym zresztą częścią imperium tureckiego, czyli formalnie sprzymierzonego z Wielką Brytanią mocarstwa, lub bezceremonialnych krwawych podbojów francuskich w Sudanie Zachodnim, czy wreszcie cynicznej napaści Japonii na cesarstwo chińskie w 1894 roku.
Jeśli będziemy oceniali cesarza Wilhelma II na tle ówczesnego otoczenia poli-tycznego i w realiach epoki, w której przyszło mu działać, to odkryjemy w nim cechy raczej pozytywne, niż negatywne:
Oto pomimo jego buńczucznych wypowiedzi o prawie do "miejsca na ziemi" Niemcy nie przeprowadziły za jego panowania, aż do wybuchu I Wojny Światowej żadnej ak-cji zbrojnej mającej powiększyć ich kolonialny stan posiadania, zaś wszystkie konflik-ty (marokańskie, bośniacki i bałkański), które w jakikolwiek dotykały Niemiec i ich sprzymierzeńców wywołane były przez stronę przeciwną - natomiast zażegnane jedynie dzięki umiarkowaniu Kajzera, rzekomo dybiącego na pokój światowy.
2) Realizacja "koszmaru koalicji": sojusz francusko-rosyjski (1891-1893)
Wilhelm II nie zantagonizował też świata dzieląc go na dwa wrogie obozy, bowiem taki stan zastał już w momencie wstąpienia na tron. Po krachu na giełdzie berlińskiej i wstrzymania przez Niemcy kredytowania Rosji, Francja natychmiast wykorzystała ten moment ogłaszając w grudniu 1889 roku olbrzymią pożyczkę, która do 1891 roku zamknęła się olbrzymią kwotą czterech miliardów franków w złocie i nie tylko wybawiło imperium cara z kryzysu, lecz pozwoliło na gigantyczne inwestycje (np. kolej trans syberyjską). Po zbliżeniu gospodarczym rychło nastapiło porozumienie polityczne: w 1890 roku wygasł niemiecko-rosyjski Traktat Reasekuracyjny , a w lipcu 1891 roku wojenna flota francuska wpłynęła z kurtuazyjną wizytą do portu w Kronsztadzie, a car Aleksander III zapominając o swych monarchicznych zasadach stał wyprężony na baczność oddając honory dźwiękom Marsylianki. 27 VIII 1891 roku ambasador rosyjski w Paryżu zainicjował rozmowy polityczne z ministrem spraw zagranicznych Francji - Ribotem, a w ciągu rocznej pracy ustalono konwencję polityczną i wojskową oznaczającą początek przyszłej Entante Cordiale (17 VIII 1892). W odróżnieniu od zawartych za czasów Bismarcka układów Trójprzymierza, które określały jedynie warunki wspólnego wystąpienia kontrahentów w razie obcej napaści, porozumienie Francji i Rosji miało charakter o wiele bardziej konkretny i agresywny: za powód do wszczęcia obopólnych działań wojennych uznawały one nie tylko bezpośrednią napaść, lecz także mobilizację któregokolwiek z państwa Trójprzymierza, ustalały ilość sił przeznaczonych do działań wojennych (1 300 000 żołnierzy ze strony Francji i 800 000 ze strony Rosji), oraz zabraniały zawarcia odrębnego pokoju . Układ ratyfikowano w Rosji 27 XII 1893 roku, a we Francji 4 I 1894 roku. W ten sposób panslawistyczny antygermanizm cara Aleksandra III i szowinistyczny rewizjonizm II Republiki Francuskiej podały sobie ręce stawiając Niemcy i ich sojuszników w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
3) Zbliżenie niemiecko - brytyjskie - początek opieki Wilhelma II nad Turcją.
Wilhelm II nie miał żadnych możliwości, aby zapobiec temu zbliżeniu i dlatego też zareagował umacnianiem Trójprzymierza (zacieśnienie stosunków z Włochami i poparcie ich pretensji do Maroka wbrew zakusom francuskim) i poszukiwaniem nowych sprzy-mierzeńców, którymi miały być zagrożona przez Rosję Turcja i jej opiekunka Wielka Bry-tania. Jest niezmiernie ciekawe, iż właśnie ten człowiek, którego oskarżano potem o spo-wodowanie konfliktu niemiecko-brytyjskiego rozpoczynał swe rządy pod hasłem zbliże-nia z Wielką Brytanią. Wilhelm II miał zresztą ku temu wszelkie powody i wszelkie szanse na powodzenie takiego przedsięwzięcia: był przecież najukochańszym wnukiem królowej Wiktorii i władał językiem angielskim nie gorzej niż własnym. Z pewnością też właśnie po swej angielskiej matce odziedziczył zainteresowania morskie i kolonialno-imperialne, które stały się później przyczyną zgubnej rywalizacji z podejrzliwymi wyspiarzami.
Realizatorem nowego kursu miał być następca Bismarcka na stanowisku kancle-rza, całkowicie zależny od cesarza - Leo von Caprivi. Odpowiedzią na nieuchronny sojusz rosyjsko-francuski był układ Niemiec z Wielką Brytanią, w którym Niemcy zrzekały się na rzecz Anglii wyspy Zanzibar w Afryce otrzymując w zamian ważną bazę morską u własnych wybrzeży europejskich - Helgoland. Niemcy zobowiązały się także do nie popierania rosyjskiej ekspansji w Azji, mimo, że odwrócenie się Rosji od Europy mogło być dla nich zbawienne.
Zaś jeszcze wcześniej w listopadzie 1889 roku Deutsche Bank uzyskał pierwszą koncesję kolejową na linię od Bosforu do Angory (dzisiaj Ankary) w imperium osmańskim, a Wilchelm II odbył wizytę kurtuazyjną w Konstantynopolu ukazując całemu światu, iż Turcja zyskuje w nim nowego obrońcę przeciw ewentualnej ekspansji rosyjskiej. Zacieśniały się też przyjazne stosunki pomiędzy Wielką Brytanią, a krajami Trójprzymierza: Wilchelm II był gorąco podejmowany w Londynie, a jednocześnie flota angielska przybyła do węgierskiego portu Fiume przyjmowana tam wspólnie przez cesarza Franciszka Józefa i króla włoskiego Humberta . Wraz z "nowym kursem" poprawia się też sytuacja Polaków w Wielkim Księstwie Poznańskim ( tzw. "era Capriviego").
3) Narastanie sprzeczności brytyjsko-niemieckich i nowa próba zbliżenia się cesarza Wilhelma II do Rosji (1894-1897)
Nowa polityka" Niemiec skutecznie zahamowała na kilka lat francusko-rosyjskie za-pędy wojenne i mogłaby stać się fundamentem stabilnej konfiguracji mocarstw w Europie, lecz, niestety stanęła jej na drodze ówczesna niechęć Brytyjczyków do wiązania się otwartym sojuszem z jakimkolwiek mocarstwem europejskim (tzw. splendid isolation) - zaś nie-długo Wilhelm II dostrzegł niespodziewaną możliwość odciągnięcia Rosji od sojuszu z Francją .
Oto w 1894 roku zmarł niespodzianie najmniej życzliwy Niemcom ze wszystkich carów jacy kiedykolwiek panowali w Rosji - Aleksander III - zaś na tron wstąpił 26 letni - Mikołaj II żonaty z kuzynką Wilhelma II - Alicja Heską. Nowy car był doskonale znany Wilhelmowi, a nawet więcej uchodził za jego osobistego przyjaciela, gdyż to właśnie on wspierał go w batalii jaką przyszło mu stoczyć z ojcem o poślubienie niemieckiej księżniczki . Nowy władca Rosji nie czuł natomiast żadnej sympatii do republikańskiej Francji " .
W tych warunkach Wilhelm II wyciągnął dłoń do cara narażając niedawno zawarte porozumienie z Anglią. Ale cesarz niemiecki wie, że rywalizacja brytyjsko-francuska w koloniach wkroczyła właśnie teraz w fazę otwartego konfliktu i nie ma możliwości zbliżenia między nimi. Co więcej, Rosja Mikołaja II odwraca swą uwagę od Bałkanów i kieruje ją na Daleki Wschód ku Chinom. Było to dla Niemiec tym bardziej pożądane, iż na tym rejonie skupiała się również uwaga Francji i Wielkiej Brytanii, zaś najważniejszy sojusznik Rzeszy - Austro-Węgry również przyglądały się temu z zadowoleniem. Toteż niedługo ku niezadowoleniu Anglii - Niemcy, Rosja, a nawet Francja sprzeciwiają się warunkom dyktatu narzuconego Chinom przez Japonię w Szimonoseki (1895) zmuszając tę ostatnią do wyrzeczenia się świeżo nabytego półwyspu Liaotung.
Poprawa stosunków z Rosją ma jednak swoją cenę - zepsucie tak cennych powiązań z Wielką Brytanią i zachwianie się Włoch w wierności dla Trójprzymierza. Lecz Wilhelm II, który uważa się sam za najlepszego ucznia Brytyjczyków i zamierza ich wzorem prowadzić światową politykę kolonialną na swe nieszczęście podejmuje to ryzyko. Nie może sobie bowiem wyobrazić tego, co dla każdego człowieka jego czasów było zupełnie niewyobrażal-ne, a mianowicie ewentualności anty niemieckiego przymierza anglo-rosyjskiego.
Wilhelm II przecenia też osobiste stosunki z carem, gdyż lata panslawistycznej pro-pagandy antyniemieckiej zbudowały silną politycznie grupę fanatycznych wyznawców tej doktryny i tym bardziej niebezpieczną, iż mocno zakorzenioną w kołach wojskowych z ambitnym stryjem rosyjskiego monarchy wielkim księciem Mikołajem Mikołajewiczem na czele. Dlatego zejście z klarownego kursu "nowej polityki" na rzecz złudnej iluzji oparcia się na osobistej przyjaźni chwiejnego i słabego charakterem cara okazuje się najtragiczniejszym błędem niemieckiego cesarza. Wilhelm II nie jest Bismarckiem i nie potrafi grać na dwie strony jednocześnie. I podobnie jak w 1890 roku zdecydowanie wybrał porozumienie z Wielką Brytanią przeciw Rosji i Francji, tak teraz w 1895 roku równie zdecydowanie przerzuca się na stronę rosyjską .
4) Niemiecka "Wielka flota" i brytyjsko-niemiecki antagonizm morski i kolonialny (1897-1899)
A stosunki polityczne niemiecko-brytyjskie rozsadzane rosnącą rywalizacją gospodarczą ulegają tymczasem ciągłemu pogorszeniu: Opieka nad Turcją, której niedawno podjęły się Niemcy dla zjednania Anglii zaczyna się coraz bardziej zamieniać w walkę o wpływy w tym ważnym rejonie (sprawa antytureckiego powstania na Krecie w 1897 roku, filobrytyjskie Włochy komunikują Niemcom w 1896 roku, iż nie wezmą udziału w takiej wojnie, w której po stronie Francji wystąpi Anglia, Wilhelm II wspiera moralnie prezydenta burskiej republiki Krügera w oporze przed ekspansją brytyjską (tzw. Depesza do Krügera" z 3 I 1896 roku), a wreszcie nowy podsekretarz stanu do spraw marynarki Rzeszy - kontradmirał von Tirpitz ogłasza tzw. "pierwsze przedłożenie flotowe" domagając się czterokrotnego powiększenia cesarskiej floty (15 VI 1897) .
Czy wszystko to jednak świadczyło o wojennych intencjach Wilhelma II? Nic nie wskazuje, aby cesarz niemiecki chciał, lub potrzebował rozpętywać konflikt europejski. Natomiast nie ulega wątpliwości, iż z całej duszy pragnął stać się pierwszym wśród monarchów Europy i zapewnić swemu państwu pozycję supermocarstwa i arbitra we wszystkicch sporach. Niemcy przeżywały okres niebywałego rozkwitu gospodarczego i nieznanego nigdy dotąd dobrobytu. Zarobki były wysokie, podatki niskie, emerytury godziwe, oszczędności budżetowe ogromne, przemysł rozkwitał , wynalazczość biła wszelkie światowe rekordy, a towary niemieckie opatrzone przez Anglików ochronnymi znaczkami Made in Germany mimo to wypierały analogiczne brytyjskie we wszystkich punktach globu. Cesarz nie miał żadnego powodu aby rzucać się w ryzyko wojenne w momencie, gdy jego kraj dokonywał w czasie pokoju tak niebywałych ekonomicznych podbojów.
Natomiast Wielka Brytania poczuła się zaniepokojona. I chociaż flota niemiecka zajmowała pod względem tonażu odległe miejsce nawet w 1900 roku , to już kilka lat wcześniej zaczęły się pojawiać w prasie angielskiej artykuły pod znamiennym tytułem Germaniam esse delendam i argumentacja o nieuchronnym starciu między obydwoma potę-gami. Czas w którym pojawiły się owe hasła zadaje kłam powszechnemu wśród historyków twierdzeniu, iż główną przyczyną antagonizmu był lęk Brytyjczyków przed ewentual-nym atakiem wielkiej floty niemieckiej na Wyspy Brytyjskie. Jeśli mówiono o ko-nieczności zniszczenia Niemiec jeszcze zanim zbudowały znaczącą flotę, to mogło cho-dzić tylko o jedno: zniszczenie źródła nienawistnej konkurencji ekonomicznej, której nie dało się powstrzymać pokojowymi metodami .
Kajzer nie przejmował się tymi głosami, gdyż uważał , iż Anglia i Francja stoją o krok od wzajemnej wojny kolonialnej. Wszak w 1898 roku doszło do słynnego incydentu w sudańskiej Faszodzie, gdzie Brytyjczycy nakazali się wynieść francuskiemu kapitanowi Marchandowi, który pierwszy dotarł do górnego biegu Nilu, okazując wzgardę fladze II Republiki, co śmiertelnie obraziło czułych na punkcie honoru Francuzów. Wilhelm nie skorzystał wtedy z możliwości pognębienia Francji z pomocą Wielkiej Brytanii, lecz przeciwnie - marzył o odegraniu roli obrońcy pokoju i arbitra w ich sporze. Podobnie z tego samego powodu nie odpowiedział wtedy na propozycję Wielkiej Brytanii dotyczącą przymierza przeciw Rosji odpowiadając: " Niemcy nie będą szpadą lądową Anglii przeciw Rosji"
Tymczasem na Bałkanach doszło do zarysowania się innej niemiłej sytuacji, która ukazała nowe niebezpieczeństwo: możliwość porozumienia brytyjsko-rosyjskiego. Początkowo nic tego nie zapowiadało. W 1897 roku wybuchła wojna grecko-turecka o wyspę Kretę. Ku zadowoleniu cesarza Wilhelma popierającego Turcję, car nie zamierzał wcale popierać Greków, których uważał za rywali do ewentualnego tronu bizantyjskiego i bez problemów zawarł 27 IV 1897 układ z Austro-Węgrami zobowiązujący obie strony do utrzymania status quo w całym niespokojnym regionie
Lecz, gdy zdani na siebie Grecy ponieśli klęskę - natychmiast wzięły ich w opiekę oba zwaśnione zwykle ze sobą mocarstwa zachodnie, tj. Anglia i Francja, oraz Włochy, a car natychmiast przychylił się do ich zdania. W efekcie na gubernatora autonomicznej Krety pozostającej formalnie częścią imperium osmańskiego wyznaczono greckiego księ-cia Jerzego, a sojuszniczka Niemiec i Austro-Węgier - Turcja wychodziła ze zwycięskiej wojny ze stratą . Fakt ten ukazał nie tylko fałszywość intencji cara, który mimo wszystko nie zamierzał rezygnować z "bizantyjskich planów", lecz co ważniejsze - wskazywał na możliwość powstania antyniemieckiej koalicji złożonej z Anglii, Francji, Włoch i Rosji, która istotnie stała się faktem kilkanaście lat później.
A wypadki biegły w kierunku zupełnie nieprzewidzianym przez cesarza Niemiec. Konflikt o Faszodę, z którym Wilhelm Iiwiązał najwieksze nadzieje, został zakończony brytyjsko - francuskim podziałem świata muzułmańskiego na strefy wpływów i w isto-cie otwierał drogę do porozumienia między tymi mocarstwami, zaś Wilhelm II wygła-szający w Bagdadzie mowę zapewniającą sułtana i 300 milionów muzułmanów, iż mogą odtąd liczyć na opiekę niemiecką stawał teraz w poprzek nie tylko planom rosyjskim, lecz także francuskim i angielskim.
5) Nieudane rokowania brytyjsko-niemieckie. Wilhelm II próbuje stać się opiekunem muzułmanów i arbitrem w sporze między Wielką Brytanią, a przymierzem rosyjsko-francuskim (1899-1903).
Jednakże na razie Wielka Brytania pragnęła przede wszystkim powstrzymać niemiec-kie zbrojenia morskie. Już w 1898 proponowała porozumienie przeciw Rosji i zgodę na po-większenie niemieckich kolonii w Afryce kosztem posiadłości portugalskich (tj. Angoli i Mozambiku). Cesarz za radą Tirpitza odrzucił taką możliwość nie wierząc w szczerość Anglików i skuteczność ich lądowego wsparcia w europejskiej wojnie na dwa fronty, a także ulegając złudzeniu, iż skoro Brytyjczycy skłonni są ofiarować aż tyle w chwili, gdy flota niemiecka jeszcze nie powstała - to z pewnością ofiarują więcej, gdy już powstanie. Gdy w 1899 roku wybuchła wojna burska, Wielka Brytania ponownie zaproponowała Niem-com porozumienie z udziałem Stanów Zjednoczonych, lecz rząd niemiecki ponownie od-rzucił tę propozycję wobec pro - burskiej postawy większości społeczeństwa i powszechnego w świecie oburzenia na Anglików, którzy nie tylko uchodzili w niej za agresora, lecz na doda-tek wynaleźli właśnie obozy koncentracyjne dla cywilnej ludności.
Jednakże gdy zaraz potem Francja i Rosja zgłosiły propozycję, aby wspólnie in-terweniować w sprawie Burów - cesarz niemiecki odrzuca i tę propozycję, a przeciwnie od-daje Wielkiej Brytanii przysługę wyjawiając militarne plany Krügera.
Wydaje się, iż celem polityki Wilhelma II staje się teraz nie wiązanie Trójprzymierza z jakąkolwiek z antagonistycznych stron. W świecie, w którym po jednej zwaśnionej stronie znajduje się ogromne Imperium Brytyjskie, zaś po drugiej "serdeczne porozumienie" Francji i Rosji - Niemcy i ich sprzymierzeńcy mają odegrać rolę mediatora narzucającego pokój światu.
Wilhelm II był więc rzeczywiście najbardziej angielskim z władców Niemiec: Pragnie teraz odgrywać taką samą rolę jaka od 150 lat przypada Wielkiej Brytanii!
6) Interwencja Wilhelma II na czele zjednoczonej Europy w Chinach.
Niemiecki cesarz był jednak ,oczywiście, człowiekiem swej epoki i dlatego, jak inni mu współcześni Europejczycy sądził, iż pokój i dobrobyt powinien być udziałem białego człowieka - natomiast inne ludy powinny z pokorą znosić jego "misję cywilizacyjną". I jak inni politycy tego czasu obawiał się zagrożenia ze strony żółtego niebezpieczeństwa, tj. przebudzenia się najliczniejszej ze wszystkich ras - żółtej. I jeśli pragnął zostać pierwszym pośród monarchów europejskich, to szczytem jego marzeń byłoby stanąć na czele zjednoczonej Europy przeciw wyimaginowanym "hordom Dżingischana".
Już od 1897 roku Niemcy, wraz z Wielką Brytanią, Francją i Rosją uczestniczyły wspólnie w dzieleniu tzw. "chińskiego tortu", tj. wydzielaniu w ogromnym, lecz słabym Państwie Środka stref wpływów .W reakcji na to w maju 1900 roku wybucha w Chinach Powstanie Bokserów, którzy zdobywają Pekin i dostają w swe ręce dzielnicę ambasad europejskich. Zniszczeniu ulegają budowane przez "zamorskie diabły" linie kolejowe i budynki konsulatów, zaś niemiecki poseł Ketteler zostaje 20 czerwca 1900 roku zamordowany na ulicy.
Cesarz Wilhelm odpowiada na to żywiołowym, acz całkiem usprawiedliwionym w tamtych realiach politycznych) wybuchem gniewu : "Nie spocznę, dopóki Chiny nie zostaną podbite, a ich zbrodnie pomszczone! , a 27 VII 1900 roku wygłasza do swych oficerów słynną "huńską mową", która zostanie potem wykorzystana przez jego europejskich sojuszników jako dowód awanturnictwa i wojowniczych intencji. .
Lecz w 1900 roku żaden polityk europejski nie oburza się z jej powodu, gdyż wszyscy myślą tak samo - do zbrojnej wyprawy przeciw "żółtemu niebezpieczeństwu" przyłączają się chętnie: Anglicy, Francuzi, Rosjanie, Włochy, Austro-Węgry, a nawet Stany Zjednoczone i Japonia. Również za powszechną zgodą "cywilizowanych narodów" - Wilhelm II zostaje uznany za naczelnika tej nowoczesnej krucjaty, a wojska sojusznicze bez oporu podporządkowują się dowództwu pruskiego feldmarszałka hr. von Waldersee . Pekin zostaje zdobyty szturmem, a sojusznicy biorą krwawy odwet na "kolorowych", którzy ośmielili się podnieść rękę na "białych panów".
Ponieważ wszystkie wyżej wymienione strony brały w tym udział, przeto wypominanie Niemcom tych wydarzeń w czasie I Wojny Światowej było jednak szczytem perfidii ze strony koalicji. Nie można też zapominać, iż sam cesarz Wilhelm zdziwiłby się ogromnie, gdyby usłyszał iż takie postępowanie czyniło go "podżegaczem wojennym". W przekonaniu ludzi, żyjących na przełomie ubiegłych wieków był to raczej akt narzucenia niespokojnym Chinom pokoju siłą, analogiczny do niedawnej interwencji NATO w Jugosławii z powodu serbskich masakr w Kosowie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez turulmodar dnia Pią 20:35, 21 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|